Nieobliczalna święta góra
Szczyt Annapurny (8091 m) dla Kingi Baranowskiej był siódmym ośmiotysięcznikiem. Dla Piotra Pustelnika uwieńczeniem Korony Himalajów. O dramatycznych wydarzeniach podczas ostatniej wyprawy z polską himalaistką rozmawia Monika Rogozińska
Gdzie was zastała wiadomość o katastrofie polskiego prezydenckiego samolotu?
Kinga Baranowska: W bazie pod Annapurną, dokąd akurat dotarliśmy 10 kwietnia. Wiadomości, które ścinały z nóg, zapoczątkowały tam nasz pobyt.
Wcześniej na stokach Pumori obok Mount Everestu, gdzie się aklimatyzowaliście, uczestnik waszej wyprawy Słowak Peter Hamor ratował Piotra Pustelnika, sprowadzając go z 6700 m. Co się stało?
Piotr miał kłopoty z oddychaniem. Postanowił jak najszybciej wrócić do Katmandu. Po badaniach w szpitalu zdecydował się kontynuować wyprawę. Polecieliśmy helikopterem do bazy pod Annapurnę.
Piotr mozolnie się aklimatyzował i wspinał w towarzystwie opiekuńczego Petera Hamora, a ty siedziałaś w niskiej bazie na 4100 m. Nagle poszłaś na szczyt. Dlaczego zdecydowałaś się na tak odważną akcję górską?
Czułam się dobrze, więc mogłam sobie na to pozwolić. Bo Annapurna od strony północnej to góra nie tyle trudna, ile niebezpieczna, nieprzewidywalna. Poszłam tylko raz półtora kilometra wyżej do obozu II (5600 m), żeby zostawić ciężki ekwipunek i zejść tego samego dnia do bazy. Wpływ na taktykę miał też mój partner – Rumun Horia Colibasanu. Horia dwukrotnie wcześniej mierzył się z Annapurną razem z hiszpańskim himalaistą Inakim Ochoą de Olza, który wspiął się na 12 ośmiotysięczników bez tlenu z butli. Na pierwszej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta