Pożyteczne dmuchanie i falowanie
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wychodziło. Każda klęska ekologiczna po katastrofie tankowca, platformy wiertniczej, po powodzi niszczącej elektrownię przyspiesza moment, gdy świat przestawi się na wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych. Inżynierowie coraz lepiej potrafią wykorzystywać wodę, wiatr i słońce
Z tej wielkiej trójki najmniejszy potencjał mają elektrownie słoneczne; promienie naszej gwiazdy są kapryśne, w większości regionów naszej planety przez większą część roku niebo pozostaje zachmurzone. Ale i tak energetyka domowa rozwija się prężnie, baterie słoneczne instalowane są nawet na jachtach turystycznych. Inżynierowie konstruują różnego rodzaju „solary” – łodzie i samoloty okrążające glob z pomocą promieni słonecznych. Rządy najbogatszych państw finansują lokalne solarne elektrownie – w Europie, zwłaszcza w Niemczech i Francji. Mają one znaczenie dla użytkowania energii na poziomie gminy. Japończycy wysyłają w kierunku Wenus sondę, kosmiczną żaglówkę, bez żadnych zapasów paliwa, napędzaną wyłącznie energią słoneczną. Mimo to już teraz widać, że nie tym torem potoczy się rozwój ziemskiej energetyki w XXII stuleciu.
Z szumem wiatru
O wiele większy potencjał kryje się w ruchu powietrza. Do wiatraków ustawianych na lądzie, pojedynczo i grupami, już przywykliśmy. Ich liczba rośnie, ale nie tak szybko, jak jeszcze dwie dekady temu zapowiadali futuryści. I nie zrewolucjonizowały energetyki. Jest coraz więcej zastrzeżeń wobec nich. Nie podobają się architektom i urbanistom, nie upiększają krajobrazu. Nie zyskały sympatii ekologów, gdyż zagrażają ptakom.
Toteż mogło się wydawać, że przełomu dokonają wiatraki instalowane w morzu, w strefie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta