Smoleński krzyż zostaje
Zamiast procesji z krzyżem ustawionym podczas żałoby narodowej była awantura
– Tu najpierw musi powstać pomnik upamiętniający ofiary katastrofy – mówi „Rz” pani Anna, która przed Pałac Prezydencki przyjechała z Żyrardowa. – Władza wyprawiła piękne pogrzeby, a teraz chce zabrać krzyż, żeby wszyscy o tej tragedii zapomnieli. My ten pomnik wymusimy.
– Ład przestrzenny musi być, ale krzyż nikomu tu nie przeszkadza. To była beznadziejna decyzja prezydenta Komorowskiego. Popełnił błąd – mówi „Rz” mężczyzna, który przed pałac przyszedł z dwiema córkami. Jedna z nich trzyma mały brzozowy krzyż.
Judasze i srebrniki
Wczoraj na Krakowskim Przedmieściu już od rana gromadzili się ludzie. Miejskie służby odgrodziły trasę przemarszu spod krzyża do kościoła św. Anny, dokąd miał zostać przeniesiony, metalowymi barierkami już o trzeciej nad ranem. Pod krzyżem została grupka przeciwników jego przeniesienia, która „wartowała” tu od wielu dni, także w nocy. Mieli flagi narodowe, mniejsze krzyże i transparenty. Na jednym z nich umieszczono zdjęcia zmarłych w katastrofie smoleńskiej i napis: „Czy Bóg tak chciał? Czy zdrajcy i NKWD są tak silni?”.
Z drugiej strony barierek ponad tysiąc protestujących też przyniosło krzyże i transparenty: „Witamy w PRL”, „Polsko obudź się”, „Katyń trwa”. Mówili, że gdy krzyż sprzed pałacu zostanie zabrany,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta