Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Zimowe dorożki stolicy

07 stycznia 2011 | Życie Warszawy | Rafał Jabłoński
Dzwonki od trojki jeżdżącej po stolicy sprzed 1914 roku – różne kształtem, ale dopasowane dźwiękiem!
autor zdjęcia: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Dzwonki od trojki jeżdżącej po stolicy sprzed 1914 roku – różne kształtem, ale dopasowane dźwiękiem!
Postój dorożek zimowych na placu Teatralnym; w tle pałac Jabłonowskich
źródło: Fotopolska
Postój dorożek zimowych na placu Teatralnym; w tle pałac Jabłonowskich
Aleje Ujazdowskie z początku zeszłego wieku. Kobieta lawiruje między saniami, nie patrząc na boki. Jak można było wtedy  bezpiecznie jeździć?
źródło: NAC
Aleje Ujazdowskie z początku zeszłego wieku. Kobieta lawiruje między saniami, nie patrząc na boki. Jak można było wtedy bezpiecznie jeździć?
Lata 20. Okolice pl. Trzech Krzyży. Jezdnia zaśnieżona, a samochodami mającymi stwardniałe opony rzucało na boki. Sanie były znacznie łatwiejsze w prowadzeniu
źródło: NAC
Lata 20. Okolice pl. Trzech Krzyży. Jezdnia zaśnieżona, a samochodami mającymi stwardniałe opony rzucało na boki. Sanie były znacznie łatwiejsze w prowadzeniu
Luksusowy  zimowy  pojazd  z połowy  XVIII wieku. Im bardziej  zdobiony, tym większy szpan na warszawskich ulicach
źródło: Archiwum
Luksusowy zimowy pojazd z połowy XVIII wieku. Im bardziej zdobiony, tym większy szpan na warszawskich ulicach

Jeszcze przed pięćdziesięciu paru laty po naszych ulicach poruszały się sanie ciągnione przez konie. Sam nimi jeździłem

Postój dorożek (zamieniających się zimą w sanie) znajdował się na żoliborskiej ulicy Toeplitza (która może jeszcze wtedy nazywała się Ustronie? Nie pamiętam). W każdym razie był to na pewno Nowy Rok, bo jeździliśmy zawsze na Saską Kępę, do dziadka na imieniny.

Sanie wydawały mi się wielkie, ale takie nie były, gdyż już przed wojną prasa narzekała, że „są małe, wąskie, pozbawione oparcia, ledwie zmieścić mogą dwie osoby” (opinia dziennika „Epoka”). Siedziałem między rodzicami, a dorożkarz, widząc dziecko, przykrył nas nie tylko kożuchem, ale owinął mnie w koc. Za pięknie to on nie pachniał. Ruszyliśmy z placu Wilsona i zjechaliśmy Krasińskiego na Wybrzeże Gdyńskie, czyli dzisiejszą Wisłostradą. Wiało od rzeki. Parę razy minęły nas samochody, a na wysokości Nowego Miasta sanie stanęły.

W poprzek ulicy stał kolejarz i machał latarnią. Z wykopu wyjechała wielka, dymiąca lokomotywa ciągnąca węglarki do elektrowni na Powiślu. Jechała potem wzdłuż Wisły, a woźnica usiłował ją prześcignąć. Było to tak absorbujące, że zapomniałem o mrozie. Pamiętam jeszcze, że mieliśmy jakieś kłopoty ze śliskim podjazdem na most Poniatowskiego.

Działo się to chyba zimą 1952 na 1953 rok. Padało setnie i komunikacja miejska była prawie sparaliżowana. Po zasypanych tramwajowych torach poruszały się wozy techniczne zaopatrzone w...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8820

Spis treści
Zamów abonament