Wspomożycielka w walce z „kaczyzmem”
Jeśli ktoś chce wytłumaczyć, na czym polega manipulacja opinią publiczną, powinien pokazać, jak opisywano sprawę samobójstwa Barbary Blidy – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Kilka tygodni przed czwartą rocznicą samobójczej śmierci byłej polityk SLD prokuratura umorzyła jeden z wątków śledztwa: to, czy ktoś zacierał ślady na miejscu wypadku.
– Półtora roku zajęło łódzkiej prokuraturze ustalenie, że po śmierci Barbary Blidy nie były „zacierane ślady i dowody". To decyzja zaskakująca. Sejmowa komisja śledcza dostarczyła aż nadto dowodów, że były matactwa i zacieranie śladów tragedii w domu Blidów po wkroczeniu tam ekipy ABW – pisze czołowa komentatorka „Gazety Wyborczej" Agnieszka Kublik.
Według niej na ten „skandal" powinien zareagować prokurator generalny. W końcu prokuratorzy nie wyjaśnili – co bystro zauważyła Kublik – „skąd na broni wzięły się dwie nitki". Zdaje się, że od decyzji prokuratury nie można się odwołać, ale Andrzej Seremet powinien coś z tym zrobić. Co? Nie wiadomo dokładnie, ale na pewno coś złego tym, którzy dopuścili się „tuszowania" matactw.
Jak Henryk Holland
W ogóle w całej tej sprawie, której „GW" od czterech lat poświęca masę miejsca i energii, dzieje się niewiele, jeśli chodzi o realny urobek. „Gazeta" krzyczy tytułami, że Ziobro manipulował, naciskał i tuszował. Ale koronnego dowodu ciągle nie ma i żadne uosobienie zła IV RP nie zasiadło na ławie oskarżonych. Co więcej, nie widać, aby coś takiego miało w ogóle się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta