Sport, który wiele wybacza
Co tak fascynuje w byciu zamkniętym w klatce i uderzaniu rakietą w malutką piłeczkę? Można się naprawdę mocno zmęczyć. I to w krótkim czasie. Dlatego przez ostatnie dwa lata liczba kortów w stolicy się podwoiła. Dziś gra ponad 25 tys. warszawiaków.
Wielu kojarzy squasha ze sceną w kultowym dla białych kołnierzyków filmie „Wall Street". Michael Douglas jako rekin finansjery Gordon Gekko toczy na korcie zacięty bój z aspirującym do świata przepychu i luksusu Budem Foxem (Charlie Sheen). W tym przypadku squash był symbolem statusu i wydawało się, że każdy, kto nie jeździ limuzyną z szoferem albo co najmniej wypasionym jeepem, na tę grę decydować się nie powinien.
Jednak od lat 80. XX wieku wiele się zmieniło. I choć dziś wciąż nie jest to rozrywka masowa, to jednak gra w squasha wielu ludzi, których moglibyśmy nazwać przeciętnymi Kowalskimi.
Piłka w krzaki nie poleci
– Squasha odkryłem ze dwa lata temu. Kolega mnie namówił i zagraliśmy. Ale on był dużo lepszy, wygrał zbyt łatwo i nie miał żadnej zabawy. Dlatego więcej nie chciał się ze mną spotykać na korcie – śmieje się Rafał Sieradzki, który pracuje jako freelancer przygotowujący teksty reklamowe. – Wciągnąłem więc moich kolegów i grywam co najmniej raz w tygodniu.
Co mu się podoba w tej grze?
– Można się naprawdę zmęczyć. Po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta