W kleszczach kleszcza
Nie trzeba wyprawy w gęste lasy albo w wysokie trawy, by zapaść na boreliozę albo kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Czasem wystarczy przechadzka po miejskim skwerze. Bezbolesne ukąszenie pajęczaka może być groźne dla życia
Pierwszy przypadek przenoszonej przez kleszcze boreliozy polscy lekarze opisali w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku. Pacjentem był pewien dyplomata, który zarażonego chorobą kleszcza napotkał w warszawskich Łazienkach. Od tego czasu wiadomo już, że bóle stawów, porażenia nerwów, dreszcze i poty, których przyczyn lekarze, nieraz miesiącami, nie mogą ustalić, mogą być objawami boreliozy. Wystarczy jedno ukąszenie przez kleszcza, by na nią zapaść. Dwie trzecie osób, które leczą się na nią, a także na kleszczowe zapalenie opon mózgowych, nie pamięta nawet momentu, w którym pajęczak je ukąsił.
Kleszcza, niepozornego liczącego 2,5 – 4 mm stawonoga z gromady pajęczaków, dość trudno dostrzec na skórze czy w fałdach ubrania. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z jedną z jego faz rozwojowych, tzw. nimfą mniejszą od główki od szpilki.
Część ofiar kleszcza nie dostrzega także pierwszego, najbardziej charakterystycznego – choć zdarza się, że w ogóle nie występuje – objawu boreliozy, czyli rumienia wędrującego i lekceważy towarzyszące mu objawy grypopodobne. Kiedy pojawiają się poważne dolegliwości np. układu nerwowego, chorzy nie są już w stanie powiązać ich z wycieczką do lasu sprzed wielu tygodni.
Kogo wolą pajęczaki
Do najgroźniejszych chorób, których możemy nabawić się podczas wycieczek,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta