Sztuka teatralnych czarów
Boris Kudlička opowiada o tym, dlaczego inspiruje go muzyka Richarda Wagnera, i o swojej fascynacji techniką
Czy Richard Wagner inspiruje scenografa?
Boris Kudlička: Mnie utwierdza w drodze, po której ostatnio podążam, a którą nazwałem: „Pomiędzy słowami". Chodzi o taką konstrukcję spektaklu, którą nie do końca da się wyrazić matematycznie. „Latający Holender" jest opowieścią romantyczną, melancholijną, metafizyczną, rozgrywa się między życiem i śmiercią. Bardzo dobrze czuję się z muzyką Wagnera, ona wiele rzeczy mi podpowiada. Zabawa z metaforą wody, otchłanią, głębią wciąga, czego dowodem fakt, że w miarę szybko znaleźliśmy z Mariuszem Trelińskim trop, według którego spektakl został zbudowany.
Są kompozytorzy, którzy sprawiają większe trudności?
Oczywiście, u Pucciniego wszystko jest opisane, wiadomo, jak ma wyglądać. Wtedy więc zaczyna się poszukiwanie czegoś, co może być świeżym odczytaniem. Przy „La Bohéme", zajęło nam to bardzo dużo czasu. Z kolei dla „Turandot" powstały aż trzy wersje odrębnych makiet scenograficznych i ciągle wydawało się nam, że pewne ich fragmenty nie są spójne.
Pan przychodzi do Mariusza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta