Czy Kaczyńskiemu starczy wytrwałości
Nowy PiS, przedstawiający na spokojnie interesujące propozycje, musiałby trwać dłużej niż dwa, trzy miesiące. W przeciwnym wypadku cały wysiłek nic nie jest wart – uważa publicysta
Stary dowcip o Jarosławie Kaczyńskim – a może raczej o jego przeciwnikach – mówi, że lider PiS przekracza Wisłę, idąc po wodzie. Na co jeden zwolennik PO powiada do drugiego: „Popatrz, co za ofiara. Nawet pływać nie umie".
Po programowym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego takiej krytyki było stosunkowo niewiele (co trafnie dostrzegł w swoim tekście w „Rz" Piotr Gursztyn). Cały rytualny teatr, jaki się wokół niego odbył, sprawiał wrażenie zorganizowanego nieco na siłę, jak gdyby tylko z rozpędu.
Faktycznie, jeszcze kilkanaście miesięcy temu byłaby to okazja do trwających tydzień ataków na lidera opozycji, choćby nawet przedstawił najbardziej merytoryczne plany. Dziś, w obliczu nadciągających coraz nieuchronniej lat suchych, jest to trudniejsze. Co z tego wynika dla PiS?
Odkleić gębę
Przemówienie było wyjątkowo rzeczowe, pozbawione złośliwych wycieczek pod adresem rządzących oraz bez wspominania o katastrofie smoleńskiej. Są dwie możliwości: że to początek większej strategii – jak sugerowałyby płynące z PiS głosy – lub że to jedynie swego rodzaju incydent. Czyli element mozaiki w stylu „dla każdego coś miłego". W jednym wystąpieniu Kaczyński mówi o propozycjach ekonomicznych, a w innym wraca do kwestii katastrofy i konieczności ukarania winnych. W takim wypadku nie mielibyśmy do czynienia z żadną zmianą, a znaczenie wystąpienia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta