Szwedzi jak Niemcy
Niemcy prowadzili w Berlinie ze Szwecją 4:0, ale zwycięstwo z rąk wypuścili. Ukraina przegrała w Kijowie z Czarnogórą 0:1
Gdyby ktoś powiedział po pierwszej połowie, że Niemcy będą mieli tego wieczoru kłopoty, zostałby wyśmiany. Piłkarze Joachima Loewa prowadzili 3:0. Dwie bramki strzelił Miroslav Klose, który przed meczem odebrał od federacji nagrodę fair play (przyznał się do zdobycia gola ręką w lidze włoskiej), a wkrótce dostanie pewnie kolejną, bo do pobicia rekordu Gerda Muellera (68 bramek w reprezentacji) brakuje mu tylko dwóch trafień.
Jeszcze pół godziny przed końcem było 4:0. Ale Szwedzi postanowili się zabawić w Niemców i grać do ostatniej minuty. Pościg zaczął Zlatan Ibrahimović, skończył w trzeciej minucie doliczonego czasu Rasmus Elm. – To niesamowite. Jestem dumny ze swoich zawodników. Czy w przerwie wierzyliśmy, że uda się jeszcze coś zrobić? Nie, nikt o tym nie myślał – cieszył się trener Szwedów Erik Hamren. To pierwsze bramki dla Szwecji w meczu z Niemcami od 24 lat. "Historyczny blamaż" – zatytułował relację "Die Welt". – Po drugim golu dla rywali wszystko się rozpadło. Straciliśmy koncentrację, popełniliśmy za dużo błędów – tłumaczył kapitan Niemców Philipp Lahm.
Trzy bramki do przerwy strzeliła też Holandia – Rumunii w Bukareszcie (4:1). Nie przeszkadzał jej brak Arjena Robbena i Wesleya Sneijdera. Już chyba nikt nie żałuje, że Louis van Gaal wszedł drugi raz do tej samej rzeki. Przez eliminacje może przejść suchą nogą. Rok...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta