Szaniec, który uwiera
Elżbieta Janicka zinterpretowała na nowo „Kamienie na szaniec". Powstaje jednak przypuszczenie, że zwalczając stare mity i dogmaty, chce ona stworzyć nowe – pisze historyk.
Doktor Elżbieta Janicka napisała czy raczej powiedziała rzeczy, które wywołały nad wyraz żywy odzew polskiej opinii publicznej. Wszystko za sprawą jej próby zinterpretowania jednej z najważniejszych polskich książek XX wieku – „Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego.
O książce pisać nie trzeba, natomiast o wspomnianej interpretacji chyba tak, głównie po to, ażeby poznać meandry rozumowania jej autorki i błędy, jakie popełniła.
Wyrwany z piekła
Twierdzi ona np., że bohaterowie „Kamieni na szaniec" byli homoseksualistami. Myśl to cokolwiek oryginalna, bo do tej pory niepodnoszona. Natychmiast skłania ona do zastanowienia, na jakiej podstawie została sformułowana. Janicka nie przytacza żadnego argumentu poza fragmentem książki, w którym „Rudy" dzieli się z przyjacielem („Zośką") uczuciami radości, ulgi i szczęścia z powodu uratowania z rąk funkcjonariuszy gestapo i spotkania z nim.
Jeśli ów tekst miałby spełnić rolę dowodu przesądzającego o orientacji seksualnej bohaterów, to życzę powodzenia dr Janickiej w formułowaniu następnych tego typu rewelacji. Przecież przytoczony tekst można interpretować na różne sposoby, ale żeby zyskały one rangę odkrycia, muszą zostać poparte solidnymi dowodami. Inaczej mogą budzić jedynie uśmiech politowania nawet średnio...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta