Za czerwoną linią Izraela
Bliski Wschód | Seria nalotów na cele w Syrii pokrzyżowała plany reżimu w Damaszku i jego sojuszników.
Wszyscy nabrali wody w usta i nikt dotąd oficjalnie nie potwierdził, że to izraelskie lotnictwo przeprowadziło naloty w Syrii w nocy z czwartku na piątek, a potem w niedzielę.
„Nie odnosimy się do tego typu informacji" – oświadczyła rzeczniczka izraelskiej armii. Amerykański Departament Stanu, Pentagon i Biały Dom także nie wydały żadnych oświadczeń. Tylko syryjskie media państwowe grzmią, że „Izrael, który dotąd wysługiwał się terrorystami [tak nazywani są powstańcy – red.], teraz zdjął białe rękawiczki".
Syryjski reżim ma powody do wściekłości, bo naloty mogą pokrzyżować mu plany. Przede wszystkim jednak był to cios dla sojuszników prezydenta Baszara Asada.
Wzgórze władzy
W niedzielę nad ranem potężne eksplozje wstrząsnęły wzgórzem Kasjun, które góruje nad Damaszkiem. Na nagraniach, które zamieszczono w Internecie, słychać serie wybuchów i widać pióropusze ognia oraz dym, który zasnuł niebo nad syryjską stolicą. „Bez wątpienia celem nalotu były obiekty wojskowe znajdujące się na Kasjun" – uważa Andrew Tabler, ekspert waszyngtońskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta