Chińczycy nie zabiorą nam pracy
Największy akcjonariusz PBG mówi o przebiegu największego postępowania upadłościowego w Polsce oraz umowie z Chińczykami, która ma umożliwić jego grupie powrót na prostą, w rozmowie z Anną Koper i Jakubem Kuraszem.
Rz: Czy z perspektywy czasu żałuje pan, że grupa PBG zaangażowała się w budowę autostrad, co było jedną z głównych przyczyn jej upadłości?
Jerzy Wiśniewski: W naszej działalności wyróżniłbym dwa etapy: przed i po Euro 2012. Mam satysfakcję, że wybudowaliśmy wszystkie stadiony i drogi, których realizacja miała zakończyć się przed mistrzostwami. Wierzyłem jednak, że za sprawą realizacji tych inwestycji ze spółki lokalnej staniemy się firmą europejską. Myślałem, że w obliczu nadchodzącego boomu inwestycyjnego w Polsce zaangażowanie w te projekty to dobry pomysł. Dziś mogę powiedzieć, że dywersyfikacja była błędem. Gdybym nie wykonał tego ruchu, to grupa nie wpadłaby w problemy i na pewno powiększyłaby się o Rafako. Dziś mogę zapewnić, że nieodwracalnie wyszliśmy z budowy dróg i domów.
Gdzie popełnił pan błąd w zarządzaniu?
Nie można powiedzieć, że popełniłem błąd, gdyż to oznaczałoby, że źle zarządzane były niemal wszystkie firmy budujące drogi. Doszukiwałbym się raczej błędu systemowego polegającego na dążeniu za wszelką cenę do tego, by realizacja tych dużych inwestycji była korzystna dla budżetu. W takim systemie generalni wykonawcy musieli przegrać. Łudzili się, że zmiana projektu umożliwi negocjację...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta