Pomnik, który niestety wciąż gada
Więckiewicz był lepszy od Wałęsy i bardziej fizycznie pasował – fragment "Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałesie dla Andrzeja Wajdy". Książka ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Świat Książki.
{Bal u Gierka}
Do gabinetu dyrektora Stoczni próbuje się dostać, przepychając się z sekretarką, Lech W. Za nim nieśmiało sunie Mijak. Twarz czarna, piasek wbity na centymetr, tylko oczy świecą. Dyrektor właśnie wychodzi z obstawą i nie ma czasu na rozmowy, a Lech W. krzyczy:
– Nie daliście masek i kazaliście piaskować. Pan zobaczy, jak ludzie wyglądają.
Ale obstawę to raczej śmieszy, a ktoś z nich mówi:
– Jesteście Polakami? Kochacie Polskę? Jesteście dumni z ojczyzny? No! A wiecie, kto ma się dziś pojawić najważniejszą osobą? PIERWSZY! A teraz czapki z głowy i won, robole, do roboty! I zabierz Murzyna – dodaje, krztusząc się ze śmiechu.
Dalej ten sam wieczór, po pracy. W nędznej przebieralni Lech W. pomaga Mijakowi się umyć. Ręczniki to brudne szmaty, więc biorą walające się po podłodze kawałki „Trybuny Ludu" i rozdeptane ulotki KOR-u. Lech W. wyciera ręce w jedną z ulotek i odruchowo chowa ją do kieszeni.
A kiedy wychodzą, z hukiem podjeżdża ciężarówka. Opuszcza się tylna klapa, tam tłoczy się już kilkunastu robotników. Wymiętoszonych i zamęczonych, no bo musi się opłacać ich zatrudniać.
– Wsiadać! – krzyczy zmianowy. – Dalej jazda!
Kierowca zatrzaskuje klapę. Ciężarówka wyjeżdża ze Stoczni i z miasta, wjeżdża do lasu.
– Gdzie nas wywożą? – pyta Mijak.
Lech W. wzrusza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta