Przestałem Polskę oceniać
FILM | Paweł Pawlikowski to dzisiaj jedno z najgorętszych nazwisk europejskiego kina. „Ida" już na ekranach.
Barbara Hollender
– Jestem filmowym niedoukiem. Jak każdy w tym zawodzie. Jeśli ktoś udaje na planie, że wszystko wie, nie wierzę mu. Tu nie chodzi o techniczne rzemiosło. Ważne, co czujesz i jak widzisz świat – mówi „Rz".
Podczas ostatniego weekendu „Ida" Pawła Pawlikowskiego wygrała dwa ważne festiwale: w Warszawie i w Londynie. A ma już na koncie gdyńskie Złote Lwy i nagrodę krytyków Fipresci w Toronto. Peter Bradshaw z „Guardiana" nazwał ten film „perełką", recenzent „The Hollywood Reporter" napisał, że przywołuje on na myśl dzieła Bressona, Dreyera, Bergmana.
„Ida", której akcja toczy się w 1961 roku, jest opowieścią o niełatwej, polskiej historii. Są tu echa Holocaustu i pogromów Żydów z jednej strony, z drugiej – żydokomuny.
Nie robię filmów autobiograficznych. Ale w każdy wkładam wiele z samego siebie
Sierota mająca złożyć wieczne śluby spotka krewną, o której istnieniu nie miała pojęcia. Dowie się, jak nazywa się naprawdę: Ida Lebenstein. Jej bliscy zginęli z rąk sąsiadów.
Nie da się jednak wpisać „Idy" w ten sam nurt, co „Pokłosie" Pasikowskiego. Nie ma tu uproszczeń. Jest złożoność ludzkich losów. Może dlatego obraz ten - wyciszony i pełen bólu - tak poraża. Przypomina, jak trudno żyć po traumie. Tym, którzy stracili najbliższych, i tym,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta