Piękność nocy pod parasolem
Zbigniew Boniek | Były znakomity piłkarz jako prezes PZPN chce mieć absolutną władzę nad polskim futbolem. Taki był zawsze, choć gdy już zszedł z boiska, nie zawsze wygrywał.
Michał kołodziejczyk
Mija rok, od kiedy zaczął uzdrawiać naszą piłkę nożną. Po przaśnej epoce Grzegorza Laty, wybory na prezesa PZPN wygrał Europejczyk. Wygadany, błyskotliwy, świetny menedżer, który zapowiadał wprowadzenie w federacji nowych porządków. Kiedy przemawiał po raz pierwszy jako prezes, był wzruszony. A później podwinął rękawy.
– W Polsce komunistycznej byli ludzie do słuchania i do wydawania poleceń, ale mnie to nie pasowało – wspominał swoją piłkarską karierę w książce Marka Wawrzynowskiego „Wielki Widzew". W Polsce demokratycznej doskonale czuje się w roli tego, który wydaje polecenia.
Działał powoli, ale konkretnie. Czyścił tam, gdzie mógł. Zrezygnował z budowy nowej siedziby federacji w Wilanowie, zerwał niekorzystny kontrakt na przewozy autobusowe reprezentacji, zwolnił ponad 30 osób, zatrudnił nowych – młodych, zdolnych, energicznych i z ambicjami. Niektóre powołania były dość tajemnicze, na sekretarza generalnego namaścił Macieja Sawickiego, którego zobaczył kilka dni wcześniej. – Są ludzie, do których od razu nabierasz zaufania. Wiem, że postawiłem na dobrego konia – tłumaczył, ale nie chciał wyjawić, kto podsunął mu tę kandydaturę. Zlikwidował Młodą Ekstraklasę, powołując w jej miejsce Centralną Ligę Juniorów. Korzystając ze znajomości z Michelem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta