Dyplomaci z PRL
Na początku lat 90. widziałam w jakimś amerykańskim piśmie rysunek – pod stojącą samotnie w śniegu rozpadającą się chatkę, z której wygląda wynędzniała babula, podjeżdża okazały samochód i uśmiechnięty urzędnik mówi: „Odwołujemy komunizm, to był tylko żart".
I rzeczywiście, komunizm odwołano, a dowcipnisie są wśród nas.
W ostatnim felietonie pisałam o delegacie PRL w Komisji Praw Człowieka przy ONZ i zaczęłam myśleć, gdzie „oni" się podziali. W tym wypadku „oni" to pracownicy PRL-owskiej „dyplomacji". Nawet najwięksi przeciwnicy lustracji nie utrzymują, że PRL miała politykę zagraniczną. Jeśli więc jej nie miała, to te tysiące facetów służyło polityce zagranicznej ZSRS. Piszę facetów, bo kobiet wtedy prawie nie wciągano do polityki. (Pamiętam żywą debatę w latach 80. na jakimś antykomunistycznym konwentyklu w Nowym Jorku, gdzie emigracyjne feministki ukraińskie próbowały wzburzyć salę, żaląc się, że nie ma kobiet we władzach ZSRS i Republiki Ukraińskiej. Starałam się je uspokoić, mówiąc, że jako kobiety...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta