Minął czas totalitarnych ekscesów
Słabość władzy sądowniczej to nie tylko sprawa sędziów – pisze prawnik.
Władza sądownicza w Polsce nigdy nie była zbyt silna. Od prawie wieku trwają zmagania o jej niezależną i odrębną pozycję. Niestety, są dziś postrzegane przez społeczeństwo przede wszystkim jako walka o przywileje. Nie dziwią więc wyniki sondaży wskazujące na spadek zaufania do sądów. Tymczasem te rzekome przywileje to podstawowe gwarancje niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów, wypracowane z takim trudem dzięki porozumieniom Okrągłego Stołu, których ukoronowaniem było wyrażenie ich w konstytucji z 1997 r.
Czyżby dziś gwarancje te aż tak nam spowszedniały? A może to władzy wykonawczej zaczęły one nagle ciążyć? Zdaje się, że dziś tylko sędziowie są zainteresowani ich strzeżeniem. Mimo ostrzeżeń wciąż ignoruje się głos sędziów, Sądu Najwyższego, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i instytucji konstytucyjnie zobowiązanej do strzeżenia niezawisłości – Krajowej Rady Sądownictwa – w fundamentalnych dla sądownictwa kwestiach, sprowadzających się głównie do uniezależnienia sądów od wpływów ministra sprawiedliwości.
Pokonać słabość
Instytucje te...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta