Sorry, takie mamy prawo
Jeżeli Trybunał nie znajdzie sposobu na legislacyjne manipulacje polityków, sam stanie się uczestnikiem gry politycznej - uważa Andrzej Jankowski.
Rzecznik praw obywatelskich zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ustawę z 22 listopada 2013 r., lepiej znaną w mediach jako lex Trynkiewicz. Muszę powiedzieć, że z dużym zainteresowaniem czytałem uzasadnienie wniosku prof. Ireny Lipowicz. Chwilami miałem nawet sporą satysfakcję, gdyż argumenty, które RPO wytoczył przeciwko tej ustawie, pokazały niedowiarkom z Wiejskiej, że zastrzeżenia i obawy formułowane na gorąco, zaraz po uchwaleniu tego kontrowersyjnego aktu prawnego, były zasadne (zobacz „Rzeczpospolita" z 22 stycznia 2014 r. „ Lex Trynkiewicz groźniejsza od samego Trynkiewicza").
Policja się cieszy
To, co rzuca się w oczy, to kompletne rozjechanie się uzasadnienia ustawy z treścią paragrafów. Autorzy ustawy chcieli – tak w każdym razie głosili wszem wobec – by do Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym kierować, po odbyciu kary pozbawienia wolności, najgroźniejszych przestępców, najgroźniejszych zwyrodnialców i zboczeńców. W tym duchu ustawa była cały czas prezentowana w mediach. Na czym polega legislacyjna manipulacja? Z najważniejszego art. 1 ustawy wynika, że lex Trynkiewicz może mieć zastosowanie do każdej osoby, która odbywa prawomocnie orzeczoną karę pozbawienia wolności, wykonywaną w systemie terapeutycznym. A w systemie terapeutycznym odbywają kary nie tylko groźni Trynkiewicze, nie tylko skazani przypominający Hannibala...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta