Komu wieje wiatr?
Gdyby do polskiego systemu prawnego wprowadzono jedną sztywną minimalną odległość wiatraka od zabudowań, oznaczałoby to całkowite wstrzymanie budowy nowych farm wiatrowych – przestrzegają prawnicy Beata Komarnicka-Nowak i Kacper Czapracki.
Podczas prac podkomisji nadzwyczajnej powołanej do rozpatrzenia poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy–Prawo budowlane i ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym usunięto z niego zapis, że elektrownie wiatrowe o mocy przekraczającej 500 KW nie mogą być budowane w odległości mniejszej niż 3 km od zabudowań mieszkalnych oraz terenów leśnych. Prace legislacyjne nad projektem tej ustawy ciągle trwają, niewykluczone więc, że kontrowersyjny zapis znów się pojawi. Tym bardziej że niektórzy posłowie zapowiedzieli, że będą usilnie do tego dążyć. Zamiast jednak wymyślać proch na nowo, może warto skorzystać z rozwiązań oraz doświadczeń państw, w których energetyka wiatrowa jest wysoce rozwinięta. W tym celu przyjrzyjmy się, jak ta kwestia uregulowana jest gdzie indziej.
Niemcy: elastycznie
W Niemczech do zezwolenia i użytkowania elektrowni wiatrowych stosuje się przepisy o ochronie przed immisjami, przy uwzględnieniu ochrony przed hałasem, tj. 35–50 dB w nocy oraz 45–70 dB w dzień. Istnieją także rekomendacje w poszczególnych landach określające minimalną odległość między wiatrakiem a zabudową mieszkalną na poziomie 300 m. Znamienne jest, że aktualnie na poziomie federalnym nie ma sztywnego określenia minimalnej odległości między elektrownią wiatrową a zabudowaniami mieszkalnymi i terenami leśnymi. Niemiecki prawodawca uchwalił właśnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta