Schetyna idzie po władzę
Czas Ewy Kopacz się kończy
Gdy Ewa Kopacz zostawała szefem rządu, nazwałem ją premierem temporalnym. Miałem na myśli to, że sprawować będzie swój urząd tylko czasowo, dopóki w Platformie nie ukształtuje się wyraźna większość, która może wynieść do funkcji lidera partii kogoś o naturalnej, a nie nadanej przez Donalda Tuska, sile i pozycji. Dziś wydaje się już oczywiste, że zegar wyznaczający odejście Ewy Kopacz z przewodniczenia Platformie zaczął tykać szybciej, a tym, który przyśpiesza owo tykanie, jest Grzegorz Schetyna.
Jedyny taki polityk
Osoby takie jak ja, czyli od samego początku twierdzące, że pani Kopacz nie nadaje się do pełnienia tak wysokich funkcji, jak prezes Rady Ministrów, nie mogą być zaskoczone poziomem sprawowania przez nią tego urzędu. Ale najwnikliwiej przypatrywali się jej zapewne przez ostatnie tygodnie sami członkowie PO i jedno po stu kilkudziesięciu dniach jej rządów mogą powiedzieć na pewno – do zwycięstwa to ona ich nie prowadzi. Format intelektualny i osobowościowy Ewy Kopacz nie daje gwarancji nie tylko pokonania PiS w elekcji parlamentarnej, ale nawet złożenia po niej większościowej koalicji z PO, PSL i SLD.
Coraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta