Budżetu nie stać na rozdawnictwo
Koszty złożonych obietnic wahają się od 10 do ponad 100 mld zł rocznie. Jeśli miałyby być finansowe przez wzrost deficytu, czeka nas wojna z Brukselą.
Anna Cieślak-Wróblewska
Festiwal obietnic w tegorocznej kampanii wyborczej może przyprawić o zawrót głowy. Koszty tych obietnic są nie do udźwignięcia przez finanse publiczne, ale politycy w trakcie kampanii wyborczej nie zawracają sobie tym głowy. Najbardziej hojna jest Zjednoczona Lewica, która obiecuje coś prawie każdemu (oprócz może najzamożniejszych Polaków). I sama nie ukrywa, że realizacja jej programu kosztowałaby co najmniej 100 mld zł rocznie (i to bez kosztów obniżenia wieku emerytalnego). Wiele obiecuje też PiS. Beata Szydło, kandydatka tej partii na premiera, te podstawowe propozycje (podwyżka kwoty wolnej, dodatki na dzieci, obniżenie wieku emerytalnego, obniżka VAT) wyliczyła na 39 mld zł rocznie. Ale to szacunki mocno zaniżone. Tylko propozycje podatkowe Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA oszacowało na 45 mld zł. Kancelaria Prezydenta, przedstawiając zaś projekt ustawy o niższym wieku emerytalnym, podała, że będzie to kosztować 40 mld zł do 2019 r. Do tego dochodzą coraz to nowe obietnice - np. zniesienia podatku miedziowego, co obniży dochód budżetu o ok. 1,5 mld zł. Zaniżone wydają się też wyliczenie dotyczące kosztów reform proponowanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta