O niechlujności ustawodawcy słów kilka
Autorzy aktów prawnych biorą odpowiedzialność za ich treść i jakość. Za to są rozliczani, oceniani i wynagradzani. Tworzą przepisy, które obowiązują miliony obywateli. Szkoda, że czynią to bez należytej staranności – pisze prawnik.
Dyskutując nad koniecznymi zmianami przepisów prawnych, bardzo wielu autorów (również na tych łamach) podaje często słuszne i trafne koncepcje. Jest to jak najbardziej potrzebne: wiele przepisów wymaga znaczących korekt. Niestety, w wielu przypadkach nawet najlepsze pomysły ulegają zepsuciu na etapie ich wdrażania, a konkretnie – formułowania konkretnych przepisów.
Gdybyśmy byli złośliwi, to przy lekturze wielu przepisów moglibyśmy dokładnie wskazać, jak ustawodawca toczy nierówną batalię z językiem polskim. To chyba jedna z głównych wad polskiego ustawodawstwa. Przepisy formułowane są niechlujnie, nieprecyzyjnie. Nawet bez pogłębionej analizy można w nich znaleźć przykłady elementarnych błędów logicznych i stylistycznych. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że tworzenie nowych przepisów nie jest łatwe. Ale podobnie jak przy tworzeniu umów czy aktów prawa miejscowego ich autorzy biorą pełną odpowiedzialność za ich treść i jakość. Za to są rozliczani, oceniani i za to również – napiszmy wprost – dostają wynagrodzenie. Nie jest to błaha zabawa, tylko tworzenie prawa obowiązującego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta