Imigracja pod kontrolą
Programy uchodźcze są monitorowane przez australijskie władze, aby ograniczyć niespodzianki dotyczące tego, komu i w jakiej ilości wydano wizy stałego pobytu – pisze ekspert.
W zgiełku debat nad tym, czy i ilu uchodźców ma przyjąć Polska, zagubił się temat chyba najistotniejszy – jak uchodźców przyjmować, aby jak najlepiej się zintegrowali.
Krajem, który mógłby podpowiedzieć wiele rozwiązań w tej kwestii, jest Australia. Od czasu zakończenia drugiej wojny światowej do tego 24-milionowego dziś kraju przyjechało 800 tys. uchodźców i 7,5 miliona imigrantów. Mało jest więc państw, które mogłyby konkurować z Australią doświadczeniem w osiedlaniu nowo przybyłych.
Aby lepiej docenić obecny poziom pomocy oferowanej uchodźcom, warto najpierw spojrzeć na błędy, których Australia nie uniknęła w przeszłości.
Marny program dla Libańczyków
W połowie lat 70., w odpowiedzi na tragedię wojny domowej w Libanie, Australia uruchomiła specjalny program przesiedleńczy, w ramach którego przyjęła około 12 tysięcy uchodźców. Program był oparty na nierealistycznych założeniach, że przyjeżdżać będą głównie mieszkańcy dużych libańskich miast.
Szybko się jednak okazało, że do przyjazdu garnie się przede wszystkim mieszkająca na wsiach biedota muzułmańska, która, po pierwsze, nie była główną ofiarą wojny domowej, a po drugie, była kompletnie nieprzygotowana kulturowo do zamieszkania w kraju tak odmiennym jak Australia.
Uchodźcy libańscy przywieźli ze sobą głęboki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta