Gdańskie tańce konfliktowe
„Tristan & Izolda" to poruszający spektakl zespołu, który stał się tak dobry, że postanowiono go zlikwidować.
Ten zespół to Bałtycki Teatr Tańca. W ciągu sześciu lat pod sprawną ręką założycielki i szefowej Izadory Weiss rozwinął się w nieprawdopodobny wręcz sposób. „Zasługuje na karierę światową" – napisał brytyjski krytyk, a do Gdańska zaczęli ściągać tancerze ze świata, chcący tu pracować.
24-osobowy Bałtycki Teatr Tańca to prawdziwie międzynarodowa kompania, która ugruntowawszy swą pozycję w kraju, szybko zdobyła uznanie za granicą, co owocuje kolejnymi zaproszeniami. Teraz nie wiadomo, na jaki adres należy je wysyłać i czy w ogóle ma to jeszcze sens.
Bałtycki Teatr Tańca artystycznie wyrósł bowiem tak bardzo, że przerósł schematy instytucjonalne, do których był przypisany. Ci zaś, którzy mogliby mu zapewnić organizacyjną stabilizację, od miesięcy deklarowali poparcie wyłącznie słowne. Konkretów nie było, a przecież od nowego sezonu członkowie zespołu powinni mieć zapewnione warunki do pracy i choćby skromne wynagrodzenie.
Dramat Izoldy
O...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta