Marine Le Pen nie będzie następnym prezydentem
We Francji narasta atmosfera, jaka panowała w czasie wojny w Algierii. Wtedy Francuzi byli tak zmęczeni przemocą, że za pokój byli gotowi oddać terytoria, które należały do Republiki od 150 lat. Ale dziś nie możemy oddać Nicei i Paryża – mówi Emmanuel Rivière, dyrektor czołowej agencji badania opinii publicznej Sofres.
Rz: Po Nicei dla Francuzów nie będzie nic ważniejszego niż powstrzymanie terrorystów?
Emmanuel Rivière: Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Tak było w Hiszpanii, gdy kampanię terroru prowadziła ETA, tak było w Wielkiej Brytanii, gdy walczyła IRA. Dla Francji sytuacja jest nawet gorsza, bo kraj jest zagrożony ze wszystkich stron, od środka, ale i ze strony Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. W Nicei zamachowiec działał sam, zradykalizował się bardzo niedawno. To oznacza, że uderzenie może nastąpić dosłownie w każdej chwili. Narasta więc paranoja, powszechny strach. To może być scenariusz porównywalny do tego, co się działo w czasie wojny w Algierii na początku lat 60. Francuzi byli tak zmęczeni, że chcieli pokoju nawet za cenę porzucenia terytoriów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta