Kaliszanie byli dumni ze swojego teatru
Izabella Cywińska: Pamiętam taki pochód pierwszomajowy, kiedy szliśmy całym zespołem i bez przerwy bito nam brawa.
Rz: Rozpoczęła pani dyrekcję w teatrze kaliskim w 1970 roku w niezwykle malowniczy sposób, który opisała pani w swojej książce „Dziewczyna z Kamienia". Dla tych, którzy jej jeszcze nie czytali, przypomnijmy co zrobiła pani po pierwszym spotkaniu z zespołem i wspólnej zabawie.
Izabella Cywińska: Zwolniłam wtedy cały zespół z wyjątkiem dwójki aktorów-seniorów! To było wówczas ewenementem na skalę krajową. Myślę zresztą, że do dzisiaj nikt, tak jak ja bezczelnie, się nie zachowywał. Jurek Grzegorzewski, który był potem dyrektorem w Teatrze Polskim we Wrocławiu, z podziwem, ale i jednoczesnym krytycyzmem mówił: „Wiesz co, ja nikogo nie zwolniłem, bo nie miałem odwagi. Zawsze myślałem o rodzinach aktorów, dzieciach, dziadkach, babkach". Na marginesie dodam, że aż takim potworem nie byłam i każdemu znalazłam etat w jakimś małym mieście, również „bez tramwajów", jak Kalisz.
Cieszyła się wtedy pani opinią osoby zdecydowanej, co zresztą wymusiły okoliczności, bo kobiet-reżyserek nie traktowano poważnie i musiały być mocniejsze od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta