Na uczciwą reprywatyzację trzeba odwagi
Jerzy Buzek | Dlaczego nie udało się do dziś uporać z problemem zwrotu zagrabionych majątków, jak brak ustawy reprywatyzacyjnej sprzyja patologiom i dlaczego kosztownym nieporozumieniem są tłumaczenia, że nie było nas na nią stać – wylicza były premier w rozmowie z Tomaszem Pietrygą.
Rz: Powszechny jest dziś pogląd, że za brak reprywatyzacji odpowiedzialne są wszystkie opcje polityczne, które rządziły przez ostatnie 27 lat. Pana, panie premierze, ten zarzut nie dotyczy. W 2001 r. pana gabinet jedyny raz w historii doprowadził do uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej. Jak do tego doszło?
Jerzy Buzek: Jest pan wyjątkowym dziennikarzem. Słyszę wszędzie, zwłaszcza u polityków, że wszystkie siły polityczne wolnej Polski nie miały odwagi się z tym problemem zmierzyć.
Program Akcji Wyborczej Solidarność, a potem koalicji AWS-UW, zakładał wiele fundamentalnych reform. Uważaliśmy, że podczas ich wprowadzania musi być uporządkowane prawo własności, a więc wprowadzone jasne, czytelne reguły reprywatyzacji, i to bez obciążeń dla budżetu oraz uwzględniające rzetelny kompromis między stronami. Reprywatyzacja była kluczowa dla efektywnych działań samorządowych, czy też wzmocnienia systemu emerytalnego poprzez dochody z prywatyzacji.
Paradoksem jest, że Polska jako jedyna nie rozwiązała dotychczas tego problemu.
Dość szybko udało się to załatwić innym. Czeski rząd opracował aż sześć ustaw i wszystkie przyjął parlament. Przewidywały one różne zasady zadośćuczynienia, uzależniając to m.in. od sposobu, w jaki mienie zostało zagarnięte. Ustawy nigdzie nie przewidywały jednak zwrotu majątku w całości.
Podobny mechanizm był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta