Trudne inwestycje na zabytkowym obszarze
Z inwestycjami w budynkach znajdujących się na terenie wpisanym do rejestru zabytków jest jak z rosyjską ruletką: albo się uda, albo się nie uda. Wszystko zależy od zgody konserwatora zabytków, a ta jest uznaniowa.
Osiedle Sadyba w Warszawie, Nowa Huta w Krakowie, Konstancin-Jeziorna czy Żyrardów to tereny wpisane do rejestru zabytków jako układ urbanistyczny.
Inwestycje na takich obszarach to nie lada wyzwanie. Reżimowi konserwatorskiemu poddane są także współczesne budynki, nawet te wybudowane kilka lat temu.
Ma to oczywiście dobre i złe strony.
Z jednej jest bowiem gwarancja, że na tym terenie nie powstanie żaden „gargamel" szpecący otoczenie. Z drugiej jednak strony inwestor ma zawsze pod górkę. Bez zgody konserwatora zabytków nie zrobi nic. Poza tym inwestycje na tego typu terenach przypominają rosyjską ruletkę: albo się uda, albo się nie uda.
Przekonał się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta