Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Na finał nie puściła mnie mama

12 lutego 2018 | Życie Regionów
autor zdjęcia: Tomasz Jastrzębowski
źródło: Foto Olimpik/REPORTER

22. krotny reprezentant Polski, mistrz kraju, król strzelców ligi, o młodości w Białymstoku i cwaniakach przy piłce.

Rz: Kiedy miesiąc po zdobyciu przez reprezentację Polski Kazimierza Górskiego trzeciego miejsca na mistrzostwach świata rodzi się chłopak, to rodzice muszą myśleć, że właśnie przyszedł na świat drugi Deyna.

Tomasz Frankowski: A wcale nie. Mój tata nie grał w piłkę, nie był nawet kibicem, ale nie zdążyłem o tym z nim porozmawiać, bo odszedł, kiedy miałem 15 lat. Był taksówkarzem, zmarł na zator, nim zacząłem zdobywać medale. Mama dopingowała w sposób niezwykle ekspresyjny. Kiedy widziała w telewizji bramki Grzegorza Laty lub Andrzeja Szarmacha, przyjmowała je wrzaskiem. Sąsiedzi byli przerażeni. Ja miałem wtedy jakieś osiem–dziewięć lat i trochę się dziwiłem, że tak można.

Miał pan rodzeństwo?

O trzy lata młodszego brata. Po śmierci taty pomagali nam wujkowie. To był czas kolejek w sklepach z pustymi półkami i kartkami na wszystko. Szybko dorosłem.

Pan sprawia wrażenie bardzo spokojnego człowieka. Taki pan był na boisku i jest w rozmowie. Zawsze tak było?

Staram się panować nad sobą. Na boisku to nie zawsze było łatwe. Zresztą nosiłem ksywkę Tygrys, co miało charakteryzować mój spryt, szybkość i pazerność na bramki. W szkole zawsze zaliczano mnie do wąskiej grupy podejrzanych. Jak zginął dziennik – Frankowski, jak ktoś włożył...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10975

Wydanie: 10975

Spis treści

Publicystyka, Opinie

Monitor Księgowość i Podatki

Zamów abonament