Hiszpanie już nie boją się Franco
Po 42 latach prochy dyktatora opuszczą bazylikę w Dolinie Poległych. Ofiary wciąż czekają na sprawiedliwość.
Dziadka Emilia Silvy żołdacy Falangi wyprowadzili którejś nocy w 1936 r. z domu w Priaranza del Bierzo i zabili pod miastem. Ciało zostało wrzucone do dołu śmierci z innymi zwolennikami republikanów. Tam pozostało 64 lata.
– Był pierwszą ofiarą frankistów, która w 2000 r. została zidentyfikowana dzięki DNA – mówi „Rz" Silva, założyciel Stowarzyszenia dla Odzyskania Pamięci Historycznej (ARMH).
Od tej pory z jego inicjatywy i przy okazjonalnym wsparciu państwa udało się ustalić miejsce pochówku przeszło 8,5 tys. cywilów straconych przez faszystów. Rodzina Silvy, podobnie jak miliony innych w Hiszpanii, nigdy nie dostała też odszkodowania za śmierć bliskiego w obronie legalnie wybranego rządu, choć nakazała to Komisja Praw Człowieka ONZ.
– Od lat muszę natomiast finansować bazylikę, w której pochowany jest Franco. To upokarzające – mówi Silva.
Kościół blokuje
W poniedziałek socjalista Pedro Sanchez, jako pierwszy premier Hiszpanii,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta