Ustawa o sukcesji nie zastąpi zapobiegliwości
Tomasz Budziak | O sukcesorze przedsiębiorca powinien myśleć już w sile wieku, na wszelki wypadek – mówi wiceprezes Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
Rz: Od 25 listopada obowiązuje ustawa o zarządzie sukcesyjnym, ważna dla drobnych i średnich firm. Uczestniczył pan w pracach nad nią, a nie widzę, by się pan cieszył?
Tomasz Budziak, założyciel i współwłaściciel przedsiębiorstwa, wiceprezes Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych: W sumie nikomu nie życzę, aby musiał korzystać z tej ustawy ani z innych tego typu ustaw, np. o ratownictwie medycznym. To nie jest ustawa o sukcesji (jak wiele osób mylnie sądzi), ale o zarządzaniu kryzysowym w wypadku śmierci przedsiębiorcy prowadzącego działalność jednoosobowo lub w spółce cywilnej. Trudno więc cieszyć się z jej materii. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to ustawa wyczekiwana, niezbędna oraz podnosząca pewność obrotu gospodarczego i pozwala rodzinie przejść spokojniej przez szok spowodowany śmiercią właściciela firmy.
To skąd sceptycyzm?
Martwią mnie uproszczenia w prezentacji tej ustawy, że np. reguluje sukcesję. Wręcz odwrotnie. Daje narzędzia rodzinie przedsiębiorcy w sytuacji, kiedy on nie zrobił prawie nic lub nic dla sukcesji. To nie wehikuł sukcesji, jedynie koło ratunkowe, aby sytuacja nie wymknęła się całkiem spod kontroli!...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta