Adwokaci nie chcą płacić za polisy
Członkowie palestry potrafią bardzo opieszale opłacać obowiązkowe ubezpieczenie OC. Zaległości sięgają setek tysięcy złotych.
Jak nieoficjalnie ustaliła „Rzeczpospolita", stołeczni adwokaci jeszcze do niedawna zalegali ze składkami ubezpieczeniowymi na niemal pół miliona złotych. To dużo, biorąc pod uwagę, że minimalna składka na ubezpieczenie wynosi jedynie 10 zł miesięcznie.
Nieopłacone w terminie składki za opieszałych prawników uiszcza jednak samorząd (właściwa izba). Dzięki temu interes klientów, którym nierzetelny prawnik mógłby wyrządzić szkodę, jest chroniony.
– Nie zmienia to jednak faktu, że elementarna przyzwoitość wymaga od przedstawiciela zawodu zaufania publicznego, by regulował swoje zobowiązania w terminie – komentuje profesor Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. W jego ocenie trzeba zmienić przepisy.
– Świadczenie pomocy prawnej bez opłaconego ubezpieczenia powinno być niemożliwe, a adwokat, który nie opłaca składek, automatycznie zawieszany w czynnościach – uważa prof. Gutowski.