Liczy się tylko to, kto liczy głosy
Wśród 110 deputowanych białoruskiego parlamentu nie znalazł się żaden przedstawiciel opozycji.
Wyborów na Białorusi nie można sobie wyobrazić bez jarmarków, na których w promocyjnej cenie można kupić np. kiełbasę, ciasto czy robiony na miejscu szaszłyk. Władze zachęcają do głosowania, oferując też tanią wódkę, koniak i piwo. Przy wejściu do lokali wyborczych urządzane są koncerty, śpiewane piosenki i pokazywane tańce ludowe.
W niedzielę wybrano 110 deputowanych Izby Reprezentantów (niższej izby parlamentu), wszystkich w jednomandatowych okręgach wyborczych. – Zostałem wybrany do parlamentu i będę tam jedynym liderem z piętnastu zarejestrowanych na Białorusi partii politycznych. To były sprawiedliwe wybory, odbyły się zgodnie z prawem – mówi „Rzeczpospolitej" Aleh Hajdukiewicz, lider Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi i były podpułkownik milicji. Jego ojciec Siarhej Hajdukiewicz kandydował we wszystkich prezydenckich wyborach na Białorusi od 2001 roku. Gdy opozycyjni rywale Łukaszenki siedzieli w więzieniach, Hajdukiewicz starszy osobiście gratulował prezydentowi.
Frekwencja musi być
– Kierownik w pracy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta