Groźne impulsy do zmian
Prawo powinno być zmieniane nie po katastrofach, tylko w zależności od potrzeb.
Sprawa Sędziego Tomasza Szmydta chyba w całości, ale i nie po raz pierwszy obnaża proces myślenia o sprawach ważnych dla społeczeństwa.
Proces ten z reguły ma prosty schemat. Dopóki nie wydarzy się coś dramatycznego, a dramatycznym trzeba nazwać zdarzenie dostatecznie głośne samo w sobie, dostatecznie nagłośnione i obiektywnie ważne, często pomysłów brak. Wtedy nikt nie zastanawia się nad dostępem do informacji niejawnych, nie ma ochoczego krytykowania całego stanu sędziowskiego, pomijając relatywnie stały nurt prezentowany przez część komentatorów o rzekomym upolitycznieniu sędziów. Po takim wydarzeniu wraca się do tematów wcześniej niedostrzeganych lub dostrzeganych w zaciszu intelektualnym gabinetów.
W obliczu katastrofy
Przyznać trzeba, że dramatyczne wydarzenia są pomocne w dostrzeganiu problemów i niczym błąd w „Matriksie”, w szczególności w czasach AI, powinny dawać powód do refleksji. Nie uwierzę jednak, że w świecie, w którym prawie każdy w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej jest najlepszym ekspertem od prawa, najlepszym sędzią, najlepszym urzędnikiem i najlepszym dziennikarzem, musimy oczekiwać katastrofy jako pretekstu do dyskusji.
Sytuacja sędziego Tomasza Szmydta pokazuje, że występuje duże prawdopodobieństwo wysokiej niekompetencji w podejściu do tego tematu.
Jedna strona twierdzi, że sprawa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta