Nigdy nie skreślaj Novaka Djokovicia
Serb po raz 59. awansował do ćwierćfinału turnieju Wielkiego Szlema. Niektórzy zastanawiali się, czy stracił ogień, ale ten wciąż płonie. 37-latek dalej jednak nie zagra. Zatrzymała go kontuzja.
Djoković, pokonując w czwartej rundzie Roland Garros Francisco Cerundolo 6:1, 5:7, 3:6, 7:5, 6:3, wygrał 370. mecz w turnieju wielkoszlemowym i pobił rekord Rogera Federera. Moment wybrał niezły, bo spotkanie było epopeją, w której po raz kolejny udowodnił, że jest człowiekiem, który nigdy nie godzi się na porażkę.
37-latek przez blisko pięć godzin upadał i się podnosił, aby odnieść zwycięstwo.
Zaczęło się zgodnie z planem, bo pierwszego seta wygrał 6:1, ale w drugim poprosił o przerwę medyczną. – Czułem w ostatnich tygodniach lekki dyskomfort, ale nie było żadnego problemu, aż do teraz – wyjaśnia Djoković.
Ból mogło wywołać to, że wyjątkowo często ślizgał się na korcie, a nie pomógł fakt, że dzień wcześniej skończył mecz z Lorenzo Musettim o trzeciej nad ranem.
Cerundolo wygrał dwa kolejne sety, a Djoković kulał. Jego diesel rozgrzał się w ostatniej chwili, gdy zaczęły wreszcie działać środki przeciwbólowe, bo rywal prowadził w czwartej partii już 4:2.
Kiedy Serb się chwieje, trzeba go powalić i wbić mu w serce osinowy kołek, ale Argentyńczyk tego nie zrobił. Djoković wrócił więc znad krawędzi i zaczął sięgać po to, co zawsze było jego....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta