Pani Hania
z przysłowiową gościnnością witała każdego od progu... Polski dom fotografował LORNE LIESENFELD.
Od trzech lat mieszkam w Polsce, kraju mojej żony. Jestem fotografem. Pani Hania była jedną z pierwszych osób, które poznałem po przyjeździe do Polski. Życzliwa, gościnna, ciepła. Nie rozumiałem wtedy wprawdzie ani słowa z tego, co do mnie mówi, ale od razu poczułem do niej sympatię. I polubiłem jej dom. Dom-schronienie. Z przysłowiową gościnnością witała każdego od progu. Nawet niezapowiedziany gość nie odchodził głodny. Głodnego nakarmić, strapionego pocieszyć. Dom-sztandar. Pełen bibelotów, książek, wspomnień. Wizerunek papieża i pamiątki z podróży do Rzymu, książki historyczne, Rabelais, Norwid, reprodukcje obrazów Wyspiańskiego, plastikowe przedmioty gospodarstwa domowego, polski włocławek - rzeczy niepotrzebne, z punktu widzenia nowoczesnego architekta wnętrz, lecz obrazujące zmiany zachodzące przez lata w Polsce. Dom polskiej inteligencji. Dom skromny.