W krainie cichej śmierci
W krainie cichej śmierci
Dotarliśmy do ludzi żyjących niedaleko zniszczonego reaktora elektrowni w Czarnobylu. W ruinach wysiedlonych wsi egzystuje kilkadziesiąt osób. Rodzą się tutaj dzieci. Oficjalnie ci ludzie nie istnieją - pisze IWONA TRUSEWICZ
JESTEŚMY NA UKRAINIE, w dawnej wsi Warowiczi. To tak zwana izolowana pierwsza strefa, utworzona w 1986 roku po eksplozji reaktora w Czarnobylu. Ludzi stąd wysiedlono. Straszą domy bez dachów i okien, wyschnięte sady. Po kilku minutach przebywania na powietrzu gołe ręce pieką jak oparzone. Czternaście lat po katastrofie nuklearnej. Dozymetr pika coraz szybciej. Powietrze ma ponad sześć tysięcy mikrorentgenów. Sześćset razy więcej niż w Warszawie.
PODARKI DLA INDIAN
Stalker czeka na nas w Żytomierzu. Od 1998 roku był w głębi pierwszej strefy osiem razy i dobrze zna jedyną drogę, którą można się tam wśliznąć z ominięciem milicyjnych punktów kontrolnych, szlabanów i zasadzek. Tą samą drogą dostają się do strefy zbieracze radioaktywnego złomu i szukający schronienia bezdomni. - Kiedy sam jadę do strefy, zakładam wojskowe ciuchy, a pod siedzenie wkładam atrapę kałasznikowa. To budzi respekt - uśmiecha się.
Nasz przewodnik prosi, aby nie podawać jego nazwiska. - Nazywajcie mnie Stalker.
Ksywa pochodzi od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta