Byłem szczęśliwy, gdy mogłem narozrabiać
Byłem szczęśliwy, gdy mogłem narozrabiać
Fot. Marian Zubrzycki
Marek Baster: - Kto to powiedział, że w Nowym Jorku ląduje codziennie tysiąc świetnych grafików?
Andrzej Czeczot: - Ja.
- No, właśnie.
- Na zdrowy rozum to był nonsens. Miałem czterdzieści dziewięć lat. W tym wieku zaczynać karierę w Mekce artystów to było śmieszne. Ale żona jest jeszcze większą wariatką niż ja. Więc kiedy w 1982 roku pojawiła się okazja wyjazdu, pomyśleliśmy: czemu nie? Cały ten bajzel był wtedy nie do zniesienia, a ja do malowania haseł na murach się nie nadawałem.
- To prawda, że 13 grudnia internowali pana na bosaka?
- Przyszli faceci w cywilu i mówią, że telegram. Nie wpuściliśmy ich. Wyłamali łomem drzwi. Żona wyskoczyła na balkon i zaczęła wrzeszczeć na pół Katowic: milicja!, milicja!! Faktycznie, milicja już czekała na mnie na dole, w suce. Miałem taki pistolet na gaz, który kupiłem od jednego gościa z zespołu Dwa Plus Jeden. Owinąłem go w piżamę i rzuciłem na podłogę. Stuknęło. Esbek spojrzał na mnie, a ja myk do następnego pokoju. On za mną. Zamierzył się łomem. Wzięli mnie w koszuli i w spodniach, boso. Żadne bohaterstwo, wszystkiego dziesięć dni siedziałem.
- A pół roku później wylądował pan na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta