Dialogi pisze się w pojedynkę
Dialogi pisze się w pojedynkę
Fot. Jakub Ostałowski
- Napisał pan felieton "Ja - człowiek teatru". Co taki tytuł może znaczyć dla pisarza, który w życiu nie napisał nic dla teatru!?
Jerzy Pilch: - W moim mniemaniu główny walor tego tytułu kryje się w autoironii. Próby scenicznych adaptacji mojej prozy dokonywane przez reżyserów są dla mnie dowodem na upadek polskiego teatru. To się nie nadaje... choć dobry aktor zagra i płytkę PCW.
- Pisze pan felietony, prozę, jest pan autorem scenariusza filmu Janusza Morgensterna "Żółty szalik"... Może jednak tworzy pan coś w tajemnicy z myślą o scenie?
- Nie mogę odpowiedzieć wprost, dlatego odpowiadam wymijająco. Mam pomysł na sztukę, w dodatku bardzo wyrazisty, co wcale nie świadczy o nim dobrze, bo jak się ma zbyt wyraziste pomysły literackie, nie chce się ich zapisywać. Człowiek wie, że czeka go już tylko robota biurowa. Co innego jak jest element tajemnicy, strzęp obrazu, który rozchyla wyobraźnię. Ale siedzę teraz nad dużą powieścią, największą, jaką napisałem. Pewien wątek tej książki, liczący 10 stron, będzie stanowić - jeśli dożyję - punkt wyjścia sztuki teatralnej. Więcej nie powiem, poza tytułem. Najprawdopodobniej będzie brzmiał "Narty Ojca Świętego". Tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta