O 300 metrów za daleko
O 300 metrów za daleko
Autor wspomnień dziś, przy torach, do których 60 lat temu nie mógł dotrzeć.
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Niedziela, dwudziesty sierpnia. Od czterech dni znów w Warszawie. Przemarsz z Puszczy Kampinoskiej na Żoliborz nie był łatwy, ale dotarliśmy. I to sporą grupą, ze zrzutową bronią, entuzjastycznie witani przez mieszkańców.
Narada dowódców u pułkownika Żywiciela przedłuża się. Po południu wszystko staje się jasne: dziś w nocy nacieramy na Dworzec Gdański i niemieckie umocnienia wzdłuż torów. Mamy przebić korytarz na Muranów i Stawki - drogę ewakuacyjną dla okrążonego Starego Miasta. Zadanie wyjątkowo trudne, ostatnia to jednak szansa dla obrońców Starówki. W pierwszym rzucie uderzą oddziały przybyłe z Kampinosu. Ponad siedmiuset żołnierzy rozlokowanych wzdłuż południowego odcinka Żoliborza.
Ruszają po północy. Wychodzą na otwartą przestrzeń. Zbliżają się do torów. Nagle ciemności rozświetlają dziesiątki rakiet. Przedpole rażą niezliczone pociski z bunkrów, pociągu pancernego, stanowisk moździerzy i artylerii. W mgnieniu oka ten nieduży obszar zamienia się w pobojowisko.
Oddziały, które nie ruszyły jeszcze do ataku, wycofują się. Ci, co biegną już w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta