Górnictwo: prywatyzacja albo afery
Andrzej Królikiewicz: Oszustom najbardziej sprzyjała nadprodukcja węgla, co szczególnie ostro dawało się we znaki w latach 90., chociaż obecnie także. Zwały węgla rosły i każdy, kto chciał go kupić, był na wagę złota.
W kolejnych raportach NIK pokazywaliśmy, jak nawet wielkie zakłady, np. elektrownie, brały węgiel i płaciły za niego po tygodniach lub nawet miesiącach. Kto miał dojścia do szefów spółek czy kopalń, oczywiście wsparte najczęściej kopertą, dostawał upusty w cenie. Bo szefowie zawsze mogli tłumaczyć się, że musieli robić wszystko, aby węgiel sprzedać. Kopalnie odraczały terminy płatności. W jednej z kontroli ustaliliśmy, że w 1994 roku średni czas oczekiwania na należność w Nadwiślańskiej Spółce Węglowej wynosił 100 dni. A były sytuacje gorsze. Spółki często nie egzekwowały długów, nie naliczały też odsetek karnych za nieterminowe płatności, wynoszące nierzadko kilkaset tysięcy złotych. W tej samej spółce wezwanie do zapłaty wystosowano po sześciu miesiącach. Zresztą bezskutecznie, bo pieniędzy nie odzyskano. Istnieją setki sposobów oszukiwania na węglu. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta