Samotność to nie jego problem
Planeta Nadal jest w ruchu przez 11 miesięcy w roku, krąży od Australii po Chiny, ale najbliżej jej zawsze do Manacor, bogatego miasteczka we wschodniej części Majorki. Tam, gdzie turystki przyjeżdżają kupować sztuczne perły, golfiści szukają mniej zatłoczonych pól, a w porze Roland Garros w centrum miasta staje wielki ekran, by miejscowi mogli razem oglądać, jak ich Rafa walczy o kolejny Puchar Muszkieterów.
"Tutaj dzieci bawią się rakietami do tenisa zamiast lalkami, mięśnie rosną same, odwagi szybciej się uczy niż mówienia, a serce bije mocniej" - pisał dziennik "El Mundo" w 2005 r., gdy w Hiszpanię uderzyła pierwsza fala nadalomanii. Objawy choroby nie zmieniły się do dziś: tłumy rozkrzyczanych nastolatek, kilogramy listów miłosnych, moda na pirackie spodenki za kolana i koszulki bez rękawów.
Pokój na piętrzeW ubiegłym tygodniu Manacor znów miało swoje święto - Rafa był wmieście. Pierwszy raz od bardzo dawna. Dla tenisisty, który na kortach ziemnych wygrał 86 z 87 kolejnych spotkań, wiosenne miesiące są jak dzień świstaka:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta