pówek. Z politycznej sceny zdmuchnęło przepotężną chadecję i socjalistów. Powstała w ten sposób próżnia wessała Silvio Berlusconiego, ale też ksenofobów z Ligi Północnej i postfaszystów Finiego.
W 1994 r. postfaszyści pierwszy raz w historii weszli do koalicji rządowej, dostali wicepremiera i pięć resortów. W Italii i za granicą podniósł się alarm, że we Włoszech wraca faszyzm. Gdy politycy MSI wyjeżdżali za granicę, nawet podczas oficjalnych wizyt na ich wyciągnięte w powitalnym geście dłonie nie było odpowiedzi.
Fini zrozumiał, że jeśli nie odetnie pępowiny łączącej go z ponurą przeszłością i Mussolinim, pisany mu jest krótki żywot politycznego meteora. Jak powie potem: – Wiedziałem, że historia drugi raz nie zapuka do moich drzwi. Do dzieła przystąpił niezwykle ostrożnie. Wybrał politykę małych kroków. Trzeba pamiętać, że w oczach Italii i świata wciąż był człowiekiem, z ust którego padły takie rojenia:
"Duce był największym mężem stanu XX wieku. Przyjdzie jeszcze czas, gdy będziemy mu stawiać pomniki". "Przychodzą takie momenty w historii, w których wolność przestaje być ważna".
Obciążony balastem takich poglądów Fini od 1993 r. zaczął wysyłać w Italię i świat...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta