W trójkącie czeskich łaźni
Polacy jadą do łaźni, żeby się wypluskać i umyć, a Czesi, żeby pić niesmaczną, ale zdrową wodę i przechadzać pod kolumnadami. Bo łaźnie, czyli lazne, to słynne czeskie uzdrowiska
Iwona Trusewicz– Z Polska? Letos poprvé widim was u naśeho hradu. Tu je ruskie skupiny moc (z Polski? W tym roku pierwszy raz widzę Polaków w naszym mieście. Tu jest dużo grup rosyjskich) – wyraźnie ucieszyła się na moje pytanie o drogę mieszkanka Karlowych Warów i z tej radości podprowadziła do samych Lazni, czyli części uzdrowiskowej tego 56-tysięcznego miasta – największego z trójki słynnych kurortów.To potwierdziło tylko moją obserwację z tygodniowej włóczęgi po czeskich kurortach, że częściej docierają tu turyści niemieccy i rosyjscy niż polscy. A szkoda, bo przecież do czeskich uzdrowisk nie mamy znowu tak daleko.Kraina wielkich czeskich uzdrowisk już w XIX wieku nazywana była Lazurowym Wybrzeżem Europy Środkowej. Kurorty leżą w dolinach rzek Tepla i Ohrza wijących się wśród gór przypominających nasze Sudety. Górskie zbocza porastają dorodne lasy objęte ochroną rezerwatową. Wszędzie mnóstwo wytyczonych ścieżek do wędrówek pieszych i rowerowych.Do wód do Karlowych Warów, Franciszkańskich i Mariańskich Łaźni przyjeżdżali od XVIII w. władcy Europy, m.in. car Rosji, królowie Wielkiej Brytanii, cesarze Austro-Węgier i Prus. Byli też znakomici artyści: Chopin, Liszt, Strauss, Dworzak, Kafka, Nietzsche, Ibsen, Goethe (spędził tu kilka lat). Szczególnie upodobała sobie te miejsca elita rosyjska, nic więc dziwnego, że w każdym z trzech...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta