Sędzia śledczy, czyli temat zastępczy
Sędzia śledczy jest dziwną hybrydą sądu i prokuratora – dowodzi doktor prawa, prokurator Wydziału II Zamiejscowego w Gdańsku Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej
Odżyła dyskusja nad radykalną przebudową aparatu ścigania, w tym nad wprowadzeniem do polskiego procesu karnego instytucji sędziego śledczego. Znajduje to swój oddźwięk tak w dyskusjach prawników, jak i polityków. Łatwo zauważyć, że głównym ratio legis restytucji tego przedwojennego (i krótko powojennego, do 1949 r.) rozwiązania jest konieczność zapewnienia realnej niezależności czy też niezawisłości organu prowadzącego śledztwo. Aktualnie bowiem, zwłaszcza po ostatnich nowelizacjach ustawy o prokuraturze, przymioty te są co najmniej dyskusyjne. Przejawem tej debaty były wypowiedzi w „Rz”: dr. Józefa Musioła (27 lipca) i dr. Krzysztofa Eichstaedta (13 sierpnia), a ostatnio artykuł Agaty Łukaszewicz (30 listopada). Przyczynkiem do dyskusji jest także niezwykle interesujące omówienie przedwojennych uregulowań i komentarzy oraz powojennych koncepcji dotyczących sędziego śledczego w publikacji dr. Krzysztof Eichstaedta („Prokuratura i Prawo” nr 1 z 2005 r.). Pierwszy z dyskutantów, sędzia Józef Musioł, zdecydowanie optuje za przywróceniem sędziów śledczych, drugi przeciwnie.
To tylko proteza
Opowiadam się za tym drugim zdaniem. Przekonujące są wszystkie zasadnicze argumenty przeciwko, które przytacza Krzysztof Eichstaedt. Zrekapitulować je można w ten sposób, że mniej sformalizowane procedury postępowania przygotowawczego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta