Jeden nagrywał, drugi straszył prokuratorami
Ukryte nagrania czy zdjęcia coraz częściej są dowodami, zwłaszcza w sprawach pracowniczych. O ich dopuszczeniu zawsze decyduje sąd
Dowód z nagrania dopuszczono też w sprawie Stanisława M., byłego członka zarządu i dyrektora finansowego jednego z operatorów telefonii komórkowej, któremu w piątek warszawski Sąd Apelacyjny odmówił wypłaty prawie miliona złotych. Chodziło o wynagrodzenie za skrócenie o cztery miesiące dwuletniej umowy o pracę.
Nagrał rozmowę z szefem
Zanim doszło do procesu, Stanisław M. podpisał porozumienie ze spółką o wcześniejszym odejściu. Na jego podstawie wypłacono mu 15 pensji (trzy za okres wypowiedzenia, i 12 z klauzuli konkurencyjnej, po ustaniu stosunku pracy). Po roku zażądał jeszcze miliona. Głównym jego zarzutem było to, że podpisał porozumienie pod wpływem groźby. Zgodnie z art. 87 kodeksu cywilnego ten, kto złożył oświadczenie woli pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony, może uchylić się od jego skutków, jeżeli mógł się obawiać, że grozi mu poważne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta