Protest celników zachwiał branżą
Brak zarobku potęguje poniesione koszt. Międzynarodowi przewoźnicy samochodowi liczą straty spowodowane protestem celników. Wiadomo, że będą rosły wraz z karami wystawionymi przez niezadowolonych klientów
Na granicach stoją samochody z lekami, warzywami, owocami, mięsem – te z nich, które nie są głęboko mrożone, zepsuły się już albo są bliskie zepsucia. Ukraińscy klienci zapowiedzieli, że nie odbiorą towaru, którego termin ważności minął. – Mandarynki, brzoskwinie, winogrona są do wyrzucenia po pięciu dniach, nawet jeśli były przechowywane we właściwej temperaturze – mówi Piotr Prudzyński, przedstawiciel firmy Direx, jednego z największych polskich przewoźników towarów spożywczych. Prudzyński dodaje, że ogromne centra handlowe w Rosji dyktują terminy dostaw, a w razie nawet kilkugodzinnych spóźnień wymierzają kary. – Straty mojej firmy będę mógł oszacować, gdy ciężarówki dojadą do odbiorców. To oni ocenią, w jakim stanie jest towar i czy go wezmą – mówi Mirosław Kaczorowski, szef...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta