Kościelne kalambury intelektualne
„Tygodnik Powszechny” nie wykreował problemu, nie zrobił z Tomasza Węcławskiego ani ofiary, ani bohatera. Po prostu podjął złożony problem – pisze jezuita i publicysta „TP” ks. Jacek Prusak SJ
W tekście „Kuszenie mediów katolickich” („Rzeczpospolita”, 29 stycznia 2008, A 17), ks. Artur Stopka zarzucił redakcji „Tygodnika Powszechnego”, że wykorzystała informację o apostazji Tomasza Węcławskiego do „osiągnięcia spektakularnego sukcesu” medialnego, który mało ma wspólnego z duchem ewangelii i misją pisma katolickiego. Zarzut jest poważny, ale czy uzasadniony?
Ksiądz Stopka zapomina, że apostazja jest faktem publicznym bez względu na to, czy towarzyszy jej zainteresowanie mediów czy nie, natomiast przyjmuje zasadę, że nie można pisać o czymś, co może stać się sensacją („hitem”), ponieważ to nie jest zgodne z etosem katolickiego pisma, które ma „opisywać, objaśniać i komentować rzeczywistość, za najważniejszą wartość uznając prawdę, a nie wolność i pogoń za sensacją”.
„Tygodnik” szuka prawdy
Mój problem z tezą Stopki polega na tym, że nie udowodnił, w jaki sposób „Tygodnik” sprzeniewierzył się tym zasadom. Zanim jednak do tego przejdę, chciałbym przypomnieć ks. Stopce, że to właśnie na łamach „Rzeczpospolitej” rok temu jeden z katolickich publicystów napisał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta