Kłamstewka i półprawdy o kochaniu
Prawdziwa miłość nie trwa wiecznie, ale zdarza się więcej niż raz. Najczęściej kochamy się nie latem, lecz jesienią, a orgazm nie oznacza miłosnego spełnienia – twierdzą naukowcy, podważając powszechne opinie o naturze ludzkich uczuć
Kto wie, czy gdyby romans Romea i Julii, Heloizy i Abelarda czy Tristana i Izoldy trwał dłużej, to namiętność między nimi by nie wygasła. Jak obliczyli neurobiolodzy, ta odmiana miłości – zwana romantyczną – kończy się po roku, góra półtora. Jej utrzymywaniu się sprzyjają trudności na drodze do spełnienia, które podsycają żar uczucia.
Miłość Romea i Julii stanowi dzisiaj wzór dla zakochanych. Ale czy słusznie? Czy, obchodząc jutro swoje święto, nie powinni oni choć przez chwile spojrzeć na swój stan oczami naukowców?
Zło silniejsze od dobra
– Idea miłości romantycznej jako jedynego prawdziwego uczucia, wielkiej namiętności dezorganizującej życie, jest mitem – mówi “Rz” prof. Bogdan Wojciszke z Instytutu Psychologii PAN, autor książki “Psychologia miłości”. – Subiektywnie rzecz biorąc, to silne przeżycie, lecz ze swej natury nieuchronnie ulotne.
Głośnym echem odbiła się teza, jaką na ten temat postawił Michael Liebowitz, psychiatra z New York State Psychiatric Institute. Otóż stwierdził on, że wygasanie miłości ma swoje podstawy w fizjologii mózgu. Organ ten może przyzwyczajać się do naturalnych stymulatorów lub może dochodzić w nim do obniżania się poziomu PEA. To fenyloetylamina, mała cząstka,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta